I ja mam swoje racje
Henryk Łuczak
Zanim jednak zapowiedziana ostateczność miała się ziścić niczym najczarniejszy sen, w kamienicy przy ulicy Skrytej, gdzie pod numerem siódmym znajdowała się moja regularnie opłacana siedemnastometrowa powierzchnia handlowa rozgrywał się konflikt, który nie ominął także innych kamienic, chociażby tych oznaczonych numerem jedenastym, dziewiętnastym i dwudziestym pierwszym. Dwie strony zaciętego sporu zmagające się ze sobą w trwającej lata i wydającej się nie mieć końca wojnie totalnej niemal każdego dnia przeprowadzały zmasowane natarcia, manewry oskrzydlające, kontruderzenia, naloty dywanowe, ostrzeliwania, bombardowania, których, podobnie jak klienci odwiedzający mój sklep, jak i ci nieodwiedzający, lecz sunący dalej, na koniec ulicy, niknący prosto w nienasyconym wejściu Galerii Skrytej, byłem świadkiem. Jakby tego było mało dwie walczące strony: polska i izraelska nakazywały mi zająć oficjalne stanowisko, co w moim rozumieniu blisko czterdziestoletniego drobnego przedsiębiorcy i mordercy winno znaleźć się w kompetencji wykwalifikowanych pracowników służb dyplomatycznych. Sprawa pozornie była prosta: jedna i druga strona z uporem odmawiającego współpracy przesadnie objuczonego osła dowodziła, że na mocy posiadanych dokumentów ostemplowanych urzędowymi pieczęciami posiada prawo do kamienicy oznaczonej numerem siódmym, a także do innych kamienic oznaczonych innymi numerami. źródło opisu: Poligrafia Salezjańska, 1995 źródło okładki: Poligrafia Salezjańska, 1995
Szczegółowe informacje
Dostęp do plików ebook pdf i innych części strony jest dla zalogowanych użytkowników! Zaloguj się przez Facebooka lub zarejestruj się klasycznie sposób poprzez podanie swojego mail. Pamiętaj, aby podać poprawny adres e-mail!