Charaktery, nr 2 / 2013
Redakcja miesięcznika Charaktery
Wstępniak Wiesław Łukaszewski Gdyby wielbiciele własnego Ja zechcieli utworzyć partię polityczną, stałaby się ona jedną z najliczniejszych. Lata temu znakomity grafik wrocławski Eugeniusz Get-Stankiewicz, skutecznie zmuszający bliźnich do myślenia, zaprojektował i rozpowszechniał samoprzylepną naklejkę. Przeznaczona była tylko dla mężczyzn (zapewniam, że nie miało to żadnych szowinistycznych podtekstów) i była ładną plątaniną kolorowych plam i linii. Należało ją przyklejać do ubrania – na klapie marynarki czy kieszeni jeansowej kurtki. Ot, taka broszka dla mężczyzn. Kiedy ozdobiony nią mężczyzna stawał przed lustrem, z plątaniny plam i linii wyłaniał się tekst: „Jestem piękny i mądry”. Warto było obserwować reakcje mężczyzn na pierwsze czytanie tego zdania. Jedni czuli się rozbawieni, inni zawstydzeni, jeszcze inni nieco poirytowani. Ale byli też tacy, dla których treść naklejki była komunikatem upewniającym ich tylko w tym, co od dawna o sobie myśleli. Nie brak bowiem mężczyzn (ale nie brak też kobiet) o skłonnościach narcystycznych. Dla nich Ja jest najważniejsze. Gdyby zechcieli utworzyć partię polityczną, to prawdopodobnie byłaby znacznie, znacznie większa od partii „Alabama jest najważniejsza”, a nawet partii „Wenus jest najważniejsza”. Na szczęście miłośnicy własnego Ja, wyjątkowego przecież, rzadko mają skłonności do działań kolektywnych. To oczywiste – dobrze wiedzą o tym nie tylko psychologowie – że Ja jest ważne. Problemem staje się jednak Ja monopolistyczne. Ja niepowtarzalne, Ja cenniejsze od innych Ja, Ja niezwyciężone, Ja samowystarczalne, Ja wsłuchane w swoje Ja. Słowem, totalne (nie mylić z totalitarnym) Ja. Takie Ja może być niewyczerpanym źródłem radości dla narcystycznego podmiotu, ale nierzadko bywa utrapieniem dla otoczenia. Tyle tylko, że narcyzm wyklucza zainteresowanie otoczeniem, o ile nie jest ono źródłem zachwytów. To, powtórzę, Ja jest najważniejsze. Są zapewne takie osoby, które mają dobre podstawy, aby o swoim Ja myśleć w sposób opisany wyżej. Ale żeby było ich aż tyle? I wszystkie takie niepowtarzalne? Mało prawdopodobne. Ostatnio (to okazja, aby podziękować Agnieszce Golec de Zavala) coraz częściej mówi się o narcyzmie kolektywnym, narcyzmie grupowym czy zbiorowym. Tu już nie chodzi o Ja, tu rzecz dotyczy My. Też obraca się wokół wyjątkowości własnej grupy, jej niepowtarzalności, jej omnipotencji. Czasem przybiera to humorystyczne formy, jak wtedy, gdy portal internetowy donosi o odkryciu skamieniałości wróbla sprzed 30 milionów lat i zapewnia, że był to polski wróbel, bo przecież odkopany na terytorium naszego kraju. Polski wróbel sprzed 30 milionów lat! Gratulacje! Zachęcam do uważnego studiowania portali internetowych z tej właśnie perspektywy. Czasem to, co tam przeczytamy, przybiera formy roszczeniowe, bo nam się przecież należy, a nie dostajemy. Czasem przybiera formy złowrogie, bo okazuje się, że jest tylko jeden rodzaj ludzi. – My. Inni (szczególnie niektórzy, na przykład Romowie czy ateiści) to niekoniecznie ludzie. To nawet nie humanoidy. Wielkościowe zadęcie z jednej strony (nieważne, czy w narcyzmie indywidualnym, czy grupowym) i zgeneralizowane poczucie niedocenienia (a może nawet własnego niedowartościowania) z drugiej strony. Unikalność, którą mało kto zauważa. My tacy wspaniali, a oni nie chcą docenić Nas – jedynych takich na świecie. Więc ratujemy się polskim wróblem sprzed milionów lat. Albo śpiewamy „Nic się nie stało, Polacy, nic się nie stało”. źródło opisu: http://www.charaktery.eu/ źródło okładki: http://www.charaktery.eu/
Szczegółowe informacje
Dostęp do plików ebook pdf i innych części strony jest dla zalogowanych użytkowników! Zaloguj się przez Facebooka lub zarejestruj się klasycznie sposób poprzez podanie swojego mail. Pamiętaj, aby podać poprawny adres e-mail!